Zresztą zobaczcie same i oceńcie. Ostrzegam jednak, będzie sporo zdjęć!
Zaraz przy stadninie, na polnych wrotach, wita nas taki znak:
Ja jeszcze żadnego byka nie widziałam, ale nie wiem czy chciałabym zobaczyć!
Idąc drogą natrafiłyśmy na gospodarstwo, w którym są hodowane kurki, biegające szczęśliwie po ziemi, dziobające to co znajdą, tzw. kurki wolnego chowu. Przy wjeździe na posesję natrafiłyśmy na to:
Oczywiście kupiłyśmy jajeczka i w niedzielę na śniadanie była pyszna pomarańczowa jajecznica :) Za tydzień, oddamy pudełka i weźmiemy nową porcję jaj. Dodam, że wracając po Lenkę, w pudełku były dołożone nowe jaja :)
Przy głównej drodze, na rogu stoją kamienne domki szeregowe, wiejskie w angielskim stylu. Nie wiem jak bardzo są stare, wiem jednak, że wciąż są zamieszkałe. Przyznacie, że mają swój urok.
Różne kolory drzwi pozwalają zachować indywidualność i charakter domu, domowników, pomimo iż budynki są identyczne. Bardzo mi się podobają tak odważnie pomalowane drzwi, czerwone, żółte, zielone czy niebieskie, w Irlandii, w której często pada, takie akcenty są jak najbardziej na miejscu.
Te lampy! I love it!!!
Czy wiecie co to za kwiaty? Przyznam, że nigdy wcześniej się z nimi nie spotkałam. Fioletowe drobne kwiatuszki rosnące kaskadowo na murze. Wyglądają pięknie.
Mam nadzieję, że było Wam miło przespacerować się z nami po Irlandzkiej wsi :)
Pozdrawiam!!!